(10/h) Buki - 1 prawdziwek z kapeluszem około 10 cm i nic więcej. W brzózkach trochę koźlaków dosyć sporych. Potem jeszcze kilka maślaków. Wszystkie zdrowe, nie licząc nadgryzień przez ślimaki.
(20/h) W lasach giżyckich zero. 30 km dalej-okolice Wydmin i Wężówki-drzewostan zbliżony, a miejscami grzyby niemal jak w poprzednich latach o tej porze. Tak więc około 30 podgrzybków brunatnych, kilka koźlaków babka, kilkanaście kań, 3 kępki łuszczaka, kilka gołąbków winnych i brudnożółtych i pewnie co najmniej 200 drobnych/bo sucho/owocników maślanki łagodnej-i czegóż trzeba więcej?! A najpiękniejsze-to prawie letnia pogoda i wspaniałe kolory złotej jesieni na dębach, klonach w lesie i przydrożnych octowcach na trasie. Chce się żyć!
(20/h) Gdyby ślimaki były wielkie tak jak człowiek powiada mój mąż, z lasu nie wyszlibyśmy żywi. Bo prawda jest taka, że zabiera się grzyby raczej w stanie opłakanym i częściowo nadgryzionym przez w/w ślimaki. A nikt nie lubi jak mu jedzenie zabiera się przed nosa. Zatem, to chyba już być może ostatnie grzybobranie, bo jak nie popada, to grzybów nie będzie. Rok nie był grzybowy, bo było zbyt sucho. I chyba już nadzieja nie w każdym jest, że coś się zmieni w tym temacie. Pozdrawiam.
(5/h) W uzupełnieniu wpisu z woj. kujawsko-pom. - w tej części lasu jeszcze mniej grzybów. W zasadzie pojedyncze kanie (czubajki), maślaki, purchawki i jedynie dodatkowo gniazdo (czarci krąg) gąsówki nagiej (fioletowej) - na zdjęciu.
(1/h) Grzybów na Warmii niemal zero - poza jednym zdrowym koźlakiem i dwoma nieliczonymi robaczywymi maślakami; trzech gołąbków nie liczę... Nie ma nawet drobnicy późnojesiennej. Ale las o tej porze roku - przecudowny, aż żal, że tylko godzina przejazdem...