śnieżne nadbużańskie piaski i najbardziej zwariowane grzybozbieranie tego roku:
- śnieżna
gąska niekształtna - 23 szt.,
- śnieżny
podgrzybek brunatny - 9 szt.,
- śnieżna
gąska zielona - 4 szt.
Witajcie. Jak to Wschód przystało nadejszła sroga zima wystraszywszy grzybiarzy przerywając jesienny wysyp. Kogo wystraszyła to wystraszyła, wystraszyła wszystkich lokalsów i przyjezdnych, oprócz jednego, jednego zwariowanego. Stawiając pierwsze kroki śniegu miałem tak po kostki, i tak pewnie z pół godziny brodziłem po tym śniegu, zanim wzrok oprócz białego zaczął wyodrębniać jakieś inne kolory. Ponadto okazało się, że pod starymi karłowatymi rozłożystymi sosnami oraz pod starymi jałowcami są przestrzenie wolne od białego puchu. I tam upatrywałem swojej szansy. Taktyka szansy na sukces okazała się słuszna, można tak to chyba nazwać "sukces". Gdyby nie ten śnieg to ta ilość byłaby raczej porażką ale przy dzisiejszych warunkach jest sukcesem. I to jest właśnie względność, i to jest cudowne, nigdy nie wiesz do której rzeczywistości równoległej trafisz. A jeśli chodzi o trafienia, to mistrzem trafień jest przypadek losu. Los tak przypadkiem zrządzał, że jak tylko znajdowałem jakiś obiekt do foto i cupnąwszy w kucki wyginałem się do obiektywu odsłaniając jednocześnie karczycho, to za każdym razem dostawałem potężną czapą śniegu w czapę no i w odsłonięte karchycho. Ale nic to, twardym trzeba być a nie miętkim. Tak więc do bagażu tegorocznych doznań dorzucam śnieżne grzybki. A czy limit doznań został na ten sezon wyczerpany, sprawdzimy już za tydzień. Pozdrawiam.