Gąski,
kurki i
podgrzybki pomimo przeciwności pogodowych zebrane (
podgrzybków było dużo, większości nie zbierałam). Ale wypad na grzyby wisiał na włosku... 🙂
Wczoraj postanowiliśmy, chociaż mąż początkowo protestował, że jedziemy na grzyby ( jak zwykle pewnie ostatni raz😂). O 2.00 w nocy patrzę, a tu pełno śniegu i dalej pada. Zasłaniam rolety i milczę o moim pogodowym odkryciu, żeby nie było zmiany planów. Może rano stopnieje. Niestety nie stopniał. Ale zaproponowałam, że chociaż na spacer pojedziemy. No i pojechaliśmy. A tam.... zero śniegu, nic. Dobrze, że koszyki na ten spacer zaparkowałam do samochodu. Było pięknie ☺️