Oj ciągnie w buki, ciągnie w jodły, ciągnie w las... Licho ciągle gdzieś tam na ramieniu szepcze i kusi... I skusiło. W lesie mokro, zjazd zaliczony z a jakże 😁. Na szczęście jeżyny tym razem mnie oszczędziły. Na dzień dobry kępy
lejkowców, wyrośnięte, piękne i dorodne, parę
prawdziwków małych i dużych - niestety tradycyjnie zaatakowanych przez robaki ( nogi ) i ślimaki - całe 🙈. Stada
rydzów,
kurki, świeżutki
siedzuń, dwa
koźlarze, jeden sosnowy a drugi nie wiem jaki - w bukach rósł,
borowiki sosnowe, poletka
pieprzników trąbkowych, jeden
podgrzybek i jeden ten aksamitny
ale zapomniałam jak się nazywa 😁. Rośnie mnóstwo mleczai chrząstek, trochę
gołąbków i różnych innych cudaków. Mnie ucieszyła
grzybówka cytrynowa (chyba ). Na zdjęciu tego dobrze nie widać, ale ma seledynową nóżkę i jest po prostu urocza 😊. Kocham lasy iglaste, ale niestety, muszę to przyznać, nie umywają się jesienią do lasów liściastych - te kolory, w ciepłej palecie barw, przetykane krwistą czerwienią i zielenią. A muchomory ? Muchomory, tak piękne, że można stać i patrzeć - z nadzieją, że jakiś skrzacik wystawi łepetynę w kolorowej czapce. I salamandry, małe stworzonka, które wg jednych zapowiadają zimę, a wg innych to, że grzyby jeszcze będą... Obojętnie, co oznaczają, warto je po prostu podziwiać i cieszyć się że są 💛🖤. Warto czasem skraść chwilę i pooddychać leśnym powietrzem, pomyśleć, popatrzeć, po prostu tam być. Niedługo weekend i... wszystko się może zdarzyć 😊.