Nad ranem wichura jakby zelżała wiec pognałem do Osetnika na chyba ostatnie
Amerykany w tym sezonie. Nad morzem mocno wiało ale słonko zaświeciło i w lesie zrobiło się fajnie, żeby nie powiedzieć cudownie.
Amerykany głownie w wysokim lesie (sporo malutkich) i trochę we wrzosach. Kosodrzewina w górnej partii pusta. Mimo wietrznej pogody było sporo ludzi, nawet z Lodzi. Wynik 135
amerykanów, jeden piękny
borowik szlachetny (na zdjęciu) i około 30
miodówek,
podgrzybek. Uważam ze pierwsza mroźna noc zakończy sezon na
Amerykany.
Szum morza, ptaków śpiew i malutkie
Amerykany w wysokim lesie.