Z pewnością letnie grzybobrania nie chylą się ku końcowi. Przynajmniej u nas, w śląskich górach. Żeby tylko pogoda było nieco bardziej przewidywalna. Start dzisiejszego touru po Rubinowej, ok 16.20. Bo wściekły upał nie dał żyć niżej, nad Brennicą. Koniec wycieczki jeszcze przed 18.00. Bo jak w pewnym momencie zaczęło się burzyć na niebie, wiać, błyskać i lać na nasze głowy, jakby ktoś wiadrami polewał, no to trzeba było zarządzić ewakuację. Rubinowa, jak wiecie to idealnie piękne bukowo-jodłowe lasy z modrzewiem, leszczyną i świerkami. Rośnie wszystko, każdy gatunek.
Grzyby, podaję ilości na oko 😊 Więcej ⬇️ ⬇️
Ceglasi mnóstwo, skromnie licząc z 50 może więcej,
borowików szlachetnych nieco mniej, ale liczę tylko te zabrane i przekrojone dla sprawdzenia zawartości białka, bo tych wielkich i przerośniętych, jak się wejdzie w niespenetrowaną miejscówkę to aż żal patrzeć jak cudne owocniki dokonują tam żywota. Ilości
muchomorów czerwieniejących są nie do wyzbierania. Problem jest jeden - my mamy już nadprodukcję amanity, a przyjaciele i znajomi, jeszcze nie są gotowi na ich konsumpcję. Gołąbki każdej maści - głównie zielonawe - dopisują,
kurki jak najbardziej OK,
koźlarze pomarańczowe kilka, szare również kilka. Rosną
podgrzybki brunatne,
zajączki, pojawiają się
muchomory czerwone, wielkie ilości
borowików żółtoporych - czasami mylonych z szatańskimi, troszkę
maślaków modrzewiowych. Ani jednego pstrego 😊 Prawda jest taka, że nic nie zwiastuje końca sierpniowego, grzybowego eldorado 😊 Pozdrowienia Tazok, Sznupok & Rubik PS czy ma ktoś z Was pomysł, receptę, doświadczenie.... dlaczego niektóre ze szlachetnych są takie matowe jak te na głównym foto ? ( te akurat rosną w skałach na dużej wysokości )