Wypad do sklepu i "przy okazji" przez las ok 8 km od domu. I w końcu!! Przy leśnej drodze
kanie. Trzy bo trzy, ale
kanie! Nie twardzioszki żadne. Kawałek dalej w niezbyt starej brzezinie garstka
kurek. A po drugiej stronie drogi kilka całkiem dojrzałych, acz twardych i zdrowiutkich
podgrzybków ( oj sorki,
podgrzybów, nie mogę przywyknąć). Jeszcze jedno podgrzybkowe miejsce i... zero. Myślę, że akurat w miejscach gdzie znalazłam
grzyby przechodziło więcej lokalnych ulew. Bo w lasach pod domem oprócz gigantycznych stert wyciętego drewna nie ma nic. A i stopa czuje mniejszą wilgotność ściółki