Żona stwierdziła żebym nazbierał grzybóków do suszenia bo już
rydzy to mamy po "czajnik". Udałem się więc w miejscówkę z tam tego roku. Parę się trafiło (1/3) kosza. W drodze powrotnej do samochodu stwierdziłem że odbiję trochę w innym kierunku, i "bingo"w gęstwinie brzózek i liści moje ulubione koszenie na czworaka😂Zapełniłem kosz i reklamówkę (zawsze noszę awaryjną). Wróciłem do samochodu grzybki w bagażnik i ostatni raz rekonesans na rydzowej miejscówce. Siadło 52 szt (końcówka tego grzyba).
podgrzybki 258 szt (kilka sztuk z lokatorem ale bez tragedii). Łącznie 310 szt grzyba.
Rydze i reszta grzybów nie zmieściły się na stole do fotki. Ogólnie grzyba młodego mało a jak już się trafi to spleśniałe od nóżki. Dużo grzyba z pleśnią i lokatorami zostało w lesie.