Wyruszyliśmy późno i dlatego trudno się dziwić, że w Jastrzębsku Starym samochód przy samochodzie. "Odpuściliśmy" i podjechaliśmy parę kilometrów dalej. To była dobra decyzja, bo przez 3,5 h w lesie mogliśmy grzybiarzy policzyć na palcach jednej ręki. Nastawiliśmy się na
podgrzybki. Początek słabiutki, po parunastu minutach pojawiły się liczne jednodniowe maluchy, a im bliżej autostrady tym częściej trafiały się większe okazy. W bonusie trawił się jeden
prawdziwek i
koźlarz. Co cieszy ponad 90% grzybów zdrowiutkich.
Moglibyśmy łatwo podbić statystyki do 200/h gołąbkami błotnymi i winnoczerwonymi, bo podobnie jak my sobotni grzybiarze postanowili ich nie zbierać.