Sobotnie przedpołudnie. Już na wejściu las przywitał mnie łanem
kani. Zabrałem ok. 20 szt najładniejszych, zaniosłem do samochodu i ruszyłem na ulubione
rydze. Znajdowałem je rosnące w grupach po kilka sztuk, niemal pod każdą sosenką. Przeszedłem ok. 1/4 mojego rydzownika i miałem pełen kosz. W koszu znalazł się też
chyba mój największy zdrowy
rydz jakiego kiedykolwiek znalazłem. Po pomiarze w domu, średnica kapelusza 20 cm. Niestety nie miałem wiecej czasu na grzybobranie. Musialem wracać. W lesie niecałe 2 godziny. Reszta została dla innych amatorów
rydzów.