4 godz. 8 min. (chyba mój rekord). Las bukowy z domieszkami (brzoza, grab, olsza, kępki świerków). W lesie wilgotno, wręcz mokro. Zebrane:
Borowiki usiatkowane - 2,
Koźlarze - 8 (w tym 5
koźlarków grabowych),
podgrzybek złotopory - 1,
Muchomory czerwieniejące - 2,
Muchomory żółtawe - 2,
Gołąbki - 8 (w większości zdewastowane, więc dzielę przez 2),
Kurki - 6 (dzielone przez 4),
Łuszczak zmienny - 60+ (dzielone przez 4).
To było dziwne grzybobranie. Najpierw przez 3 godziny łażenia po miejscach, które oceniam wysoko pod względem grzybowym - prawie zupełnie nic, kilka obgryzionych
gołąbków 1
muchomor czerwieniejący (też obgryziony - czarne, tłuste ślimaki są dosłownie przy każdym grzybie), kilka
kurek i na pociechę 1 ładny
muchomor żółtawy (były 2, ale drugi... tak, oczywiście zeżarty przez ślimaki w całości). Wkurzony wróciłem do samochodu - już szukając sobie samousprawiedliwień pt. "na Południu i w centrum grzyby są, ale u nas..." - i wtedy pomyślałem, żeby przejść na drugą stronę drogi, gdzie raczej nigdy nie znajdowałem grzybów (las praktycznie identyczny - buk z domieszkami). No i niespodzianka: już po chwili jako atrakcja trafił się rzadki (i chroniony)
szyszkowiec łuskowaty, zaraz potem pierwszy
koźlarz (ten nie był do zbioru), a po paru minutach - bach! - dorodny
borowik usiatkowany, za chwilę następny, potem jeszcze kilka
koźlarzy,
podgrzybek, muchomory i gołąbki, a na koniec bonus - przyzwoite stanowisko
łuszczaka zmiennego. W ok. godzinę zebrałem kilkakrotnie więcej niż przez poprzednie 3 godz... Tak więc życzę wam, żeby czasem przejść na drugą stronę drogi. Pozdrawiam :).