Las Bronaczowa. Sosny, buki i dęby.
11 zdrowych
podgrzybków, 2 piękne duże pieprzniki żółte + kilkadziesiąt
pieprzników trąbkowych. 5
prawdziwków w stanie agonalnym zostało w lesie 😢 Było również kilka sędziwych
kań, resztki przerośniętych
opieniek i trochę kolorowych grzybków typu gołąbki... oraz nadal całe mnóstwo innych „psiaczków” i 1
okratek australijski.
Już byłam w aucie, w drodze powrotnej z pracy do domu, powtarzając jak mantrę „jadę do domu spać, jadę do domu spać bo jestem po 24 h pracy i jadę do domu spać bo jutro od rana znowu 24 h... kiedy zobaczyłam to niebieskie niebo a z radia usłyszałam informacje że jednak prawdopodobnie, ponownie i niewykluczone że, będzie jeszcze bardziej wszystko zamknięte... w tym ograniczone przemieszczanie... i tak zdrowy rozsądek przegrał sromotnie walkę z tęsknotą, już na zapas, za lasem i całym jegoż dobrodziejstwem. Dobrze że zestaw ratunkowy zwany „muszęnagrzyby” wożę przezornie i na wszelki wypadek w aucie od niepamiętamkiedy 😉
Dotarłam na miejsce kiedy cichy i spokojny las o poranku zaczęły rozświetlać pierwsze promienie słońca... a lekkie mgły powoli rozwiewały się i nikły pomiędzy skąpo ubranymi w złoto drzewami..
I było tak pięknie i zachwycająco że nawet skromna ilość grzybków nie przyćmiła tej radości 🤗 no może ciut ta piątka prawych nadających się tylko do użyźnienia leśnej gleby 😝 (oraz bardziej niż spora ilość
podgrzybków także).
Jeszcze słońce było wysoko kiedy ruszyłam w drogę powrotną... i może dobrze, bo cichy las zamienił się nagle w przedszkole a leśne ścieżki w promenady.. cóż niedziela... 🙉 🍂
Może jeszcze będzie szansa na
boczniaki 🙄 😉... 😷