Ta sama miejscówka co tydzień i dwa tygodnie wcześniej: gdzieś w głębi Puszczy Noteckiej. Wysoki las sosnowy, czyściusienki, gruby dywan z wilgotnego mchu. Myślałem, że tydzień temu mieliśmy dużo: cóż, tym razem było jeszcze więcej;) Poprzednio było więcej maluchów, teraz i maluchy, i średniaki. Zasadniczo to
podgrzybki (różne rodzaje), tu i ówdzie
maślaki (też różne). Zbieraliśmy w trzy osoby, przez 4 godzinki, efekt na zdjęciu. Grzybów nieprawdopodobne ilości, nie do zebrania, po prostu idziesz i zbierasz, zbierasz, zbierasz, po prostu w pewnym momencie musieliśmy powiedzieć: dość.
Innych grzybiarzy spotkaliśmy tylko raz, pod koniec - Puszcza Notecka to jest jednak kawał lasu, a jak jeszcze masz miejscówkę gdzieś w głębi, to hulaj dusza... :)