W sumie pięć podgrzybków znalezionych dopiero w starym lesie w który raczej się normalnie nie zapuszczam. Na regularnych miejscówkach prawie bezgrzybie. Jedynie kani można nazbierać ale te już się wszystkim w domu przejadły. A najbardziej irytujące jest to że na "swoje" miejsca jadę 30 kilometrów w jedną stronę, a wracając dzisiaj do domu smutny mijałem grzybiarzy pieszo z pełnymi siatkami. Jakieś 10 kilometrów od mojego domu... Muszę wrócić na stare śmieci chyba bo jak od kilku lat w mojej okolicy nie było grzybów tak chyba teraz powróciły.