Sosna, miejscami brzoza, mech + igły. O stopni, cisza, spokój.
Prawdziwki (45) w odwrocie, mało młodych, dużo starych - w stanie agonalnym.
podgrzybki rosną, ale brak deszczu odcisnął na nich piętno - suche, niektóre z popękanymi kapeluszami. O dziwo większość i
prawdziwków i
podgrzybków zdrowych. Kilkadziesiąt
maślaków pstrych zebranych, o dziwo też zdrowe. Sosnowych brak ☹️. Ogólnie - dużo grzybów, mało ludzi 🙃. Deszczu trza 🌧️ No i nie ma muchomorków 🤔.
Po sosnowym lesie licho babę niesie, goni ja pogania i do skłonów skłania 🤣. Do ucha jej szepcze - tam są grzyby lepsze,
prawdziwka wskazuje, co już lewituje 😆. Bierze ja pod włos - będzie pełny kosz.
podgrzybki w mchu schowane, prawie zakopane.
Borowiki śpiące w trawie, jak po hucznej zabawie 😏, śpią jeszcze w pierzynie, jak po mocnym winie 🍷 🙃. Pstre
maślaki, ubrane w żółte kubraki, bez śladu ślimaka, zgrywają chojraka. Czerwone muchomory 🍄 gdzieś się pochowały, i do zdjęć wcale nie zapozowały ☹️. Baba z lichem razem cicho podśpiewują i Matce Naturze za grzyby dziękują 🙏. W taki oto sposób, baba oraz licho, nazbierali grzybów, będąc w lesie cicho 🤫. Bo w tym cały urok - cieszyć się zbieraniem - nie śmiecić, nie krzyczeć, nie być chuliganem 🤬. Baba oraz licho pełne kosze mieli, bez robali 🐛, trawy - bo wszystkich nie cięli. Ślimaki i robale swą dolę dostaną, bo przecież grzyby wolą, a nie suche siano. Spotkana
sarenka i na łące żurawie, to wiśnia na torcie w tej leśnej wyprawie 😉 Hej!