Środek tygodnia a w lesie ludzi jak w sobotę. Dobrze że pojechaliśmy skoro świt gdy inni jeszcze spali. Wysypu jeszcze nie ma ale dzięki znajomości lasów a właściwie miejscówek napełniliśmy migiem kosz i trzeba było wyciągnąć rezerwową lnianą torbę. Właściwie trzy miejsca załatwiły sprawę, tam rosło po kilkanaście sztuk. W innych miejscach pojedyncze oraz całe połacie bez grzyba. Robaczywych ok. 10%. Wynik to 174 prawe, 12
kozaków czerwonych, 4
kozaki dębowe, 20 młodziutkich
podgrzybków i mała
kozia broda hodowana od 1,5 tygodnia - niewiele podrosła. Pojawiło się mnóstwo młodych
kań.
Zostały dla innych. Ważne - tam gdzie zbieraliśmy w sobotę strasznie słabo wręcz bezgrzybie. Dzisiaj rosły w innych miejscach. Teraz trwa obróbka, suszenie, mrożenie i wekowanie. Przerwę poświęciłam by tu wejść. Mimo że ledwo nogami przebieram był to przecudny dzień. Pozdrawiam gorąco 😊