Sytuacja niejednoznaczna, ogólnie grzybów dużo, wszelkich gatunków, ale...
ale
borowików pojedyncze sztuki (suma 16),
podgrzybki szczątkowo - kilka sztuk, nieco kolczaka (dobra porcja na 5 osobowy obiad ze spagetti, z kolczakiem w roli głównej), dużo
kurek - głównie ametystowej, półwysyp
kozaków głównie szary, trochę babki/pomarańczoo-żółtego/topolowego/czerwonego. Półwysyp, bo grzybów sporo, ale jak tam sypnie
kozakami, to trza wozem z lasu wywozić. Na koniec 2
kanie, ale że tylko dwie i nierozwinięte, rosną dalej. Na zdjęciu król grzybobrania.
Ogólnie w tym roku jest bida z nędzą. W bielskich lasach pojedyncze sztuki (może wyzbierane?), w Wiśle też, gdzie się nie ruszyć - pokot kapeluszy, wszyscy chodzą i szukają i szukają i szukają... i nie mogą się doszukać. Dlatego, ogólne moje gratulacje dla wszystkich, za każdego jednego znalezionego prawego!