... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dzisiejsze zbiory to resztki po resztkach, tylko w dobrze znanych z poprzednich tygodni w miarę wilgotnych miejscach. Z tych miejsc przez ostatnie trzy weekendy wynosiłem za każdym razem po trzy, cztery kosze, ale po przebraniu połowa odpadła, bo zaczerwiona. Przez ostatni miesiąc grzyby były tam na bardzo małych powierzchniach, ale za to po kilkadziesiąt. Natomiast miejsca obok, znane powszechnie jako grzybowe, w których w poprzednich latach zbierałem setki borowików i koźlarzy, w tym roku praktycznie puste. Więc ludzi zero. Straszliwie sucho w lesie sosnowym. W lesie mieszanym fenologicznie koniec października, opadła większość liści. A wrzosy kwitły już 20 sierpnia...
(1/h) Od miesiąca nie padało, susza. Jeden czerwony łebek, 4 rydze - robaczywe. Czekam, tylko nie wiem czy na grzybobranie w następnym roku, czy też na tegoroczne. Nadzieja umiera ostatnia.