Miałam płonną nadzieję, że skoro warunki sprzyjają to las mnie pozytywnie zaskoczy. Nic bardziej mylnego, tak naprawdę to już po grzybach. Gdyby nie
opieńki których nie wliczałam do statystki, dno ledwo byłoby zakryte. Zebraliśmy 10
kozaków czerwonych, 2 brązowe, 5
podgrzybków, jednego prawego nie pierwszej młodości mimo małej postury, małego
siedzunia i cały kosz plus pół torby
opieniek. Na
opieńki trafiliśmy przy wyjściu z lasu. Rosły pięknie ukryte w trawie i wokół pieńków. Trzeba było wyciągać rezerwową lnianą torbę. Śliczne w sam raz do marynaty, same średniaki na grubych nogach.
4 godziny chodzenia i kilkanaście grzybów a później w godzinę prawie na kolanach setki
opieniek. Nie ma co narzekać, inni mieli puste kosze. Szkoda tylko, że sezon trwał tak krótko. Choć nadal wychodzi mnóstwo różnych
muchomorów w tym prześliczne czerwone. Kto chce nazbierać musi wybrać inne rejony.