Piękna ta jesien w Małopolsce!
Wczoraj, po chwili namyslu, ktora trwala 5 minut, postanowilam zaliczyc moje rydzowiska. Zapowiadany deszcz tylko mnie zachęcił bo wydawało mi sie ze w lesie nie bedzie potencjalnego zagrożenia.
Rowno 40 minut pozniej wchodzilam w las. Niestety konkurencja tez.
Ale, tak jak sie spodziewalam, jadąc na
rydze pierwszy do koszyka wskoczył
prawusek. Mlody ale ladny, wyrosniety. Potem zanim doszlam do miejscowki mialam juz kilkanascie
prawdziwków.
Po drodze mijalam stada
maślaków,
ceglastopore ( juz nie tak liczne ale młode),
podgrzybki niestety przerosniętę.
Moja mleczajowa polanka przywitala mnie na pomarańczowo. Codownie! W sumie uzbieralam caly koszyk zostawiając te bardzo duze i maleńkie. Na koniec w krzakach dostrzegl mnie jeden piekny
koźlarz pomarańczowy.
Widać ze las juz przetrzebiony, zostal niestety brud po odwiedzajacych, butelki po piwach wiszą juz nawet na drzewach.... ehhh.
Spotkalam tez kolege, ktory bacznie mi się przygladał przez chwilę. Najpierw wydawalo mi się, ze to lis ale był raczej szarobrązowy. Stał jakies 4 metry ode mnie.
Legenda o grasujacej w tych rejonach watasze wilkow nabrała wczoraj zupełnie innego znaczenia.....
Darz bór!