Dzisiaj, miał być wyjazd na
opieńki, ewentualnie jakiś
borowik, czy dwa na godzinkę. No ale pierwsze wejście w las i plan od razu padł. No bo co tu zrobić, jak Wiślane stoki obsypane pięknymi
podgrzybkami, a
prawdziwki dalej rosną? Przewidując wynik grzybobrania, przekalkulowałem, że na opieńkę miejsca niestety to nie będzie.
Prawdziwków jeszcze całkiem sporo, mimo tego, że dzisiaj to miała być czysta przyjemność ze szwędania się po lesie, cięcia
opieniek i ewentualnie upajaniem się pojedynczymi prawdziwkami. Ostatecznie do koszyka trafiło 18 ślicznych
Prawdziwków i ponad 150
podgrzybków (liczyłem trochę na oko). Kozaczków już prawie nie ma (tylko 5),
rydza widziałem 1. Trochę jeszcze dorzuciłem młodych złotoporych. Jeżeli ktoś zbiera
ceglasie, to powinien sobie doliczyć do wyniku ok. 5 szt./h, a amatorzy
podgrzybków złotoporych śmiało mogą sobie doliczyć 50 szt./h, tych to jest cała masa w lesie. Najbardziej zdziwiło mnie jedno miejsce, widocznie przechodzone, bo leżał świeżo wyrwany
zajączek, gdzie nie spodziewałem się nic znaleźć. Idę, a tu ze ściółki wystaje rządek 4
Prawdziwków (są na zdjęciu). Obok w rządku 4
podgrzybki, a po bokach straż przyboczna w postaci 2 kolejnych
Prawdziwków. I nic więcej na tym stoku. Jak ktoś planuje wypad w góry na
podgrzybki, to polecam, moim zdaniem właśnie teraz wyszły w górach w największej ilości i jest co zbierać, o złotoporych nie wspominając. W lesie wilgotno i ciepło, tak więc to jeszcze nie koniec!