A miał być relaksacyjny spacer w lesie, nawet lustrzankę z sobą zabrałem myśląc, że byłoby dobrze w końcu zamieścić jakąś fajną fotkę. Celowo by uniknąć zbyt dużego zagęszczenia konkurencji (nie spotkałem nikogo), w lesie zameldowałem się dopiero o 10:30. Mało tego, nie zdecydowałem się na żaden wyjazd, w końcu mieszkam pięć minut od lasu. Zastanawiałem się też nad zabraniem koszyka.
Ale nic z tego, nie w tym roku. 5 minut od wejścia do lasu (wstyd się przyznać ale w tym roku pierwszy raz odwiedziłem las, do którego mam 200 metrów), przez dwie i pół godziny prawie się nie wyprostowałem. I padł kolejny rekord, już trzeci w tym sezonie. Po idealnym wstrzeleniu się w wysyp
podgrzybka w Małych Swornychgaciach, po niesamowitych ilościach
borowika w Rachowicach, tym razem dostałem w kość od
gąski zielonki.
Po 2,5 godzinie miałem pełny koszyk
zieleniatek, koszyk w którym mieści się ponad dwieście
podgrzybków. 200 na godzinę wpisałem orientacyjnie by nie przesadzić. Chciałem policzyć, ale przy dwustu, gdy w koszyku nic nie ubywało dałem spokój. Mogło być 600, może 700, nieważne. Nie o to chodzi. Nigdy nie nazbierałem takiej ilości
gąsek. Do tego 10
rydzów, 2
maślaki modrzewiowe, 16
podgrzybków zajączków.
A propos, ma ktoś pomysł, jak je dobrze spożytkować?, pomijając to, że można je rozdać. Pozdrawiam wszystkich uzależnionych.