Dzisiaj pozwoliłem sobie na 5 godzin chodzenia po lasach mi nieznanych. Mogę stwierdzić, że odkrywanie nowych miejsc jest bardzo trudne, a czasami ekstremalne. Był to ostatni w tym roku tak długi wypad do lasu. Przy okazji zbierania zalazłem kilka nowych niespotkanych do tej pory grzybków. Wracałem jednak z lasu jak wół niosąc dwa koszyki, małą reklamówkę i jeszcze na ramieniu aparat. Wypad jednak można zaliczy do jednych z najlepszych chociaż nogi bolą. Podsumowując zebrałem 25
borowików szlachetnych, 182 malutkich różnych
koźlaków oraz 153
podgrzybków brunatnych. Do zestawienia nie liczę
kań. Godziny w lesie, a następne godziny przy robieniu samodzielnie marynat. Zrobiłem 13 słoików półlitrowych, pozostałe grzybki dałem koledze.