Alleluja i do przodu. 3 godziny z samiutkiego rana. Ludziów w lesie jak
muchomorów czerwonych. Wysypu wielkiego nie ma, ale są RYDZYKI!!! Nie mylić ze sromotnikiem z Torunia! 70 młodziutkich
rydzów, kilka
maślaków modrzewiowych, trafił się
koźlarz czerwony i 2
zajączki. Napotkany grzybiarz pokazał mi jak wyglądają
zieleniatki więc te też rosną w solidnych ilościach, ale jeszcze nie zdecydowałem się ich zbierać. Jakoś tak mam przykre wrażenie, że to niestety koniec sezonu. Ale jaki piękny to był sezon! Kłaniam się Członkiniom i Członkom Sekty Grzybowego Kultu :)