Dziś do lasu wchodziłam jako hrabina Marianna;) - w rękawiczkach, aby oszczędzić mojej kosmetyczce kolejnego stresu, no i spotkałam zaklętego w żabę królewicza. Może też i dlatego połów mniejszy? A serio: wysyp chyba w "moich" lasach wygasa, no i dobrze - miło będzie odpocząć przed kolejnym szaleństwem :) Koźlarze piękne, a borowików wszelakich znacznie mniej. Sypie się maleńka kurka i maślaki żółte, za to zniknęły rydze.