Anita pobiła rekord olimpijski, a ja ustanowiłem swój skromny rekord prawdziwkowy:-). W koszyku wylądowały 72 sztuki. Niestety rekord pobiły też "robaki" bo prawie każdy szlachetny jest zaczerwiony, może z 10 było całkiem bez robaków, a reszta prawie albo cała do wyrzutki albo zdrowy tylko kapelusz. Słowem 90% zaczerwione. Właściwie to na początku myślałem, że będzie jeszcze większe szaleństwo bo około 50
prawdziwków znalazłem w jednym miejscu prawie zaraz po wejściu do lasu. Rosły po 5 sztuk obok siebie wszystko na niewielkim terenie. Później nie było już tak dobrze, trafiały się pojedyncze
prawdziwki co 300 metrów, dużo było natomiast
kozaków i poćków
ceglastoporych, ale poćków nie zbierałem, nie zbierałem też
zajączków i złotawych. Trafiło się kilka brunatnych
podgrzybków,
kurek i jeden
kozak czerwony. Mogłem wziąć więcej
kozaków ale też wybierałem tylko ładne młodsze sztuki do reklamówki, bo cały koszyk był już zapełniony prawdziwkami. Słowem grzybobranie bardzo udane, ale znowu miałem trochę szczęścia, że trafiłem na zbocze
prawdziwków, bo tak poza tym miejscem to nie było rewelacji. Pozdrawiam wszystkich i życzę wypasionych koszyków:-)