Ponad tydzień przymusowego siedzenia w domu z powodu choróbska: ( Aż mnie trzęsło, jak obserwowałam aurę za oknem (o zgrozo! - myślałam - toż to wszystko mi wykoszą i nic już dla mnie nie zostanie!). Chociaż pogoda nadal dopisuje, to jest zaraz po pełni, więc teoretycznie szanse nikłe na cokolwiek. Ale jakbym nie pojechała do lasu sama się przekonać, to psycha by mi siadła;) Więc udałam się w moje stałe miejscówki i ……… W lesie sosnowym o podłożu mchowym trafiało się coś raz na kilkanaście metrów, ale szału nie było. Dochodząc do skrzyżowania leśnych dróg, nagle ogromne zaskoczenie!!! – na kwadracie o pow. ok. 20m2 piękne
podgrzybki brunatne (zarówno wyrośnięte, o średnicy kapeluszy 10-12 cm, jak też młode, w sam raz do octu). Buszowałam po tym fragmencie lasu dobre 45 min. i znalazłam tam ok. 30 sztuk. Następnie moje ulubione miejsce, gdzie zawsze coś znajduję – skraj lasu sosnowego i leśnej wycinki. Tutaj w ciągu paru minut kilkanaście ładnych sztuk + jedna rodzinka (gromadka 5 szt.). Dalej wysoki las sosnowy z towarzystwem jagodzin, jednak o ile 2 tygodnie temu
podgrzybek gościł tam co kilka metrów, tak dzisiaj zdarzył się może raz na 10 min. W międzyczasie trafiły się jeszcze 3
kanie (dwie młode + jedna duża) oraz kilka młodych
opieniek miodowych. Warto w tym miejscu podkreślić, że wszystkie znalezione grzybasy były zdrowiusieńkie!!! Liczyłam jeszcze na
borowiki, których ostatnio było dużo, no i na
gąsówki fioletowawe, bo też było ich sporo, jednak tym razem nic takiego nie uraczyłam. Podczas dzisiejszej wędrówki wysyp muchomora maści wszelakiej oraz potężny wysyp lisówki pomarańczowej – no tą dzisiaj to napotykałam w ilościach aż już momentami mocno wkurzających :) Tym czasem zbiory już obrane, część ugotowana, część się suszy :) A jutro skoro świt ruszam nieco dalej – Goreń Duży. Tam zawsze jest co zbierać :) Pozdrawiam wszystkich grzybomaniaków!!! Dla mnie sezon nadal trwa i oby tak dalej :) Darz grzyb!!!