Dawno nie widziałem takiego "tornada" po weekendzie. Wszytko co się dało skopać i przewrócić, leżało, oczywiście i podeptanych
podgrzybków nie brakowało, "niedzieli grzybiarze" przeszli przez las jak szarańcza. Na początku wyglądało, że w ogóle nie ma grzybów, ale jak odszedłem prawie 2 kn od samochodu, podrzybki rosły po kilka lub kilkanaście, wciąż rosną miejscami, po kilka grupek a kolejne 1-2 kilometry nie ma nic lub pojedyncze. Waga zbioru niezbyt imponująca 2,5 kg, ale za to ilość sztuk zadowalająca, bo można się było sporo naschylać. 1
prawdziwek, 136 "słoikowych"
podgrzybków brunatnych, 7
kani i 6
maślaków. Mimo poniedziałku w lesie bardzo dużo ludzi.