(1/h) Pojawiły się w nasłonecznionym miejscu borowiki usiatkowane ale narazie bez szału bo robaczywe zebrałem do domu jeden okaz Dwa doszczętnie objedzone kozaki i dużo gołąbek
(25/h) Witajcie ludziska. Nie wytrzymałem ciśnienia i znowu odbyłem patrolowy lot nad moim rewirem. Cel zadania- Borowik sosnowy. Oto co znalazłem. Borowik sosnowy 13 sztuk, w tym jeden naprawdę duży ale te mniejsze mogą być zdrowe bo jeszcze mają siatki białe i kapeluchy fioletowe, to znak pierwszej świeżości! Do tego 30 sztuk borowika ceglastoporego, jednego podgrzybka złotawego i 3 koźlarze pomarańczowożółte. Wszystko poza sosnowymi borowikami to tzw. po wędkarsku "przyłów", czyli przypadkowy zbiór przy okazji. Kosz znowu wypakowany z kopcem, ok. 6 kg.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dziś Boże Ciało, czyli wszystko pozamykane. Po zejściu z nocnej wachty postanowiłem siedzieć w domu, tym bardziej, że deszcze padał drobny i wyglądało to nieciekawie. Jednak gdy po śniadaniu spojrzałem na termometr zaokienny to zobaczyłem 27 stopni! W sumie co tam deszcz! Z cukru nie jestem, ważne, że ciepło. Poza tym nie dawało mi spokoju to, czy czasem nie wyskoczyły znowu "sośniaki" (borowiki sosnowe), bo padało od dwu dni a je wyzbierałem w niedzielę. Dziś czwartek, zatem decyzja może być tylko jedna - w auto i w las, ale drogą w "wersji B" aby nie pokazywać tubylcom, że jadę. Wolny dzień, w większości ludzie w kościele a ja przelatuję obok kościołów. Dlatego dziś podjazd łąkami i reszta na butach. Tak też zrobiłem. Wejście w las i od razu nerwy, widzę ślady buciorów odciśnięte na błocie, i to nie na drodze, czyli grzybiarz! Konkurencja, tym bardziej, że to ja tutaj jestem intruzem. Czyli z grzybem może być cienko, dostanę tym razem "po dziobie" i kosz będzie pusty? Latam zygzakiem po stoku, i faktycznie mizerota! Po wejściu na pierwszy szczyt ledwo ma z 10 ceglasi. No trudno, przecież nie po to przyjechałem. Walę dalej leśnym traktem. Po drodze coś tam wpada, ale nadal lichota! Zaczyna mocniej lać. Wreszcie jestem na miejscu docelowym! Wejście i SĄ!! Malutkie na początek 4 i jeden PIĘKNY "fioleciak", bialutki pod spodem- micha mi się cieszy! Schodzę nizej, tam tez coś znajduję. Miejsce nie jest duże, podzielone na 3 mniejsze miejsca. W sumie wydzieram 12 sztuk, ale przypomina mi się jeszcze jedno zdarzenie, znaleziony sosnowy borowik kiedyś tam. Ostatnio tam nie byłem. Schodzę tam i O K... A stoi olbrzym. Wiem, że mało co z niego wykroję, może nawet nic, ale jest twardy i do fotki się nadaje. Biorę go. Muszę nieś go w ręce, bo w koszyku za mało miejsca! Nagle słyszę grzmot, potem następny. Muszę wiać do auta a mam ze 2 km! Jestem na szczycie góry, wszędzie w koło jodła i sosna, jak coś pier... blisko to mogę mieć problem. Drę przez las objuczony grzybami jak wielbłąd! Dobrze, że mam z górki, choć nie do końca, bo drogi namokły i jak raz noga podjedzie to skończe w błocie z koszem na głowie. Burza coraz bliżej, ale i do auta też coraz bliżej. Wreszcie dolatuję do drzwi. Teraz już spokojnie do domu. Patrzę na "czasownik", nie było mnie dwie godziny. Kosz jest pełny. Jest dobrze, a miałem już odpuścić te grzyby, jednak to choroba. Żyć nie daje człowiekowi. Borom Cześć!!!
(50/h) Witam ponownie. Dziś lot na pozostałą część mojego sektora grzybowego. Cel- "czarne grzyby" czyli borowiki ceglastopore. Cel został zrealizowany w 120%-tach. Nie liczę nawet sztuk, bo nie ma sensu, wiele jest małych. Na oko jest około stu borowików ceglastoporych. Znalazłem też dwa "czarcie jaja", czyli muchomory bezwstydne. Czas grzybobrania to jakieś półtora godzinki, ale podaję dwie bo wraz z dojazdem. Grzyba u mnie jest dużo, praktycznie gdzie grzybnia tam są borowiki. Specjalnie pojechałem na las przezbierany aby mieć mały odpad, bo 90% to grzyby młode i świeże nie to co wczoraj (50% odpadu).
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dziś postanowiłem uderzyć w mój stały sektor grzybowy. Poprzedniego dnia leciałem lasem rzadko przez mnie uczęszczanym, aż do mojego rewiru, który jedynie kawałek sprawdziłem. Dziś pora była na sprawdzenie reszty. Wiedziałem, że w weekend byli amatorzy grzybów w moich miejscach i właśnie na to liczyłem. Zrobili to, co ja wczoraj, czyli wybrali wszystkie grzyby z miejscówek włącznie ze starymi owocnikami. Zatem dziś ja mam szanse na same młode owocniki. Borowiki ceglastopore nie robaczywieją tak szybko jak grzyby miękkie typu prawdziwki. Zatem odpalam jeepa i jazda w teren! Szybko jestem na miejscu, wejście w las i po 10 minutach mam w koszu już kilogram grzyba i to sama "nówka", jeden potężny jak cebula, ma z 400 g. No to jest ekstra, trzeba dalej szukać... Zmieniam las, i co krok to grzyb. Po godzinie ma prawie kosz, ale wyznaczam sobie nowy punkt zwrotny, idę do niego a następnie zawracam. W drodze powrotnej pod starą jodłą natrafiam na dwa "czarcie jaja" ale ich nie biorę bo nie zbieram takich "wynalazków". Kosz pełen z czubkiem, miejsce jeszcze na jednego grzyba ale niech tak zostanie. Jestem zadowolony. Na razie z grzybami pass bo szkoda prądu. Ma zapas na trzy lata. Nich się inni zaopatrzą ja mam czas do jesieni. Choć pewno za kilka dni znowu się odezwie we mnie "leśne licho" i walnę w las jak co roku. No tak to jest z tymi wariacjami. Borom Cześć!!