szerzej:
Witajcie. Do trzech razy sztuka - przysłowie pewniak. Trzecia i pożegnalna odsłona pomorskich prastarych lasów bukowych i strzał w dziesiątkę. Ponad 15 kilometrowa eskapada dookoła lokalnych 6 jezior wypompowała mnie totalnie ale wrażenia zostaną do końca życia. Prastary las bukowy oczarowały mnie ponownie tym razem bogactwem wszelkiego rodzaju i koloru kwitnących roślinek i krzewów. Do dywanów przebiśniegów dołączyły przylaszczki, zawilce i wisienka na bukowym torcie - wawrzynek wilczełyko. Po prostu Raj. Pośród przebiśniegów trafiłem 2 stanowiska czarek co oczarowało mnie totalnie. Przebiśniegi - cudo, czarki cudo, a połączenie powyższych... brak słów. A jak już trafiłem pierwszą w sezonie piestrzenicę byłem u bram niebios. Tak więc buki pożegnały mnie jak tylko potrafiły za co jestem im bardzo bardzo wdzięczny i pozostaną w mej pamięci już na zawsze. Stawiam sobie kolejny cel - powtórzyć dzisiejszą trasę w szczycie sezonu grzybowego. Pozdrawiam wszystkich ze specjalną dedykacją dla Grzybowego Kapelusza (zazdroszczę Ci tych przepięknych lasów). Do usłyszenia (już ze Wschodu).
szerzej:
Witajcie. Pomorskich wojaży ciąg dalszy. Korzystając z chwili wolnego czasu dzisiaj okrążyłem kolejne 2 lokalne jeziorka. Spodziewałem się tak jak uprzednio prastarych buków, a tu niespodzianka - jałowa monokultura sosnowa. Zjawisko dosyć dziwne ponieważ jest to ten sam kompleks leśny i ten sam ciąg 6 jezior polodowcowych. Tak więc dwa skrajne jeziora odwiedzone dzisiaj z monokulturą sosnową, dwa środkowe odwiedzone uprzednio z prastarymi bukami i pozostają jeszcze do zweryfikowania ostatnie 2 jeziora (mam nadzieję, że też w towarzystwie buków gigantów).
Przemierzając lasy gospodarcze z monokulturą sosnową miałem chociaż nadzieję na jakieś piestrzenice, którym nie przeszkadzają takie jałowe warunki, jednakże nic, mykologiczna pustynia. Dopiero kilkanaście metrów poniżej na styku lasu i tafli wody widać jakieś życie. I miła niespodzianka - kisielnica w karmelowej odsłonie (karmelowata), której dotychczas nie uświadczyłem w swoich nadbużańskich lasach (zawsze tylko te czarne kędzieżawe). Tak więc jeszcze zostały 2 jeziora z czego jedno te największe (4 km długości) i czas wracać w rodzinne strony. Tam się pewnie już bardzo dużo dzieje a ja (i Wy) nic o tym nie wiemy. Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Podczas odkrywania pomorza gdańskiego nie mogłem sobie odmówić odkrycia dziewiczych dla mnie lasów bukowych (oprócz widoków podszczecińskiej Puszczy Bukowej, jednakże zawsze z okna samochodu). Tak więc już teraz wiem, dlaczego niektórzy tak kochają stare lasy bukowe. Pomimo, że jest jeszcze szaro i ponuro to i tak urzekł mnie starodrzew bukowy a brak liści właśnie pozwolił na zobaczenie ogromu niekończących się ilości górek, stoków, wąwozów, jeziorek i strumieni. Z wypiekami na twarzy pochłaniałem widoki potężnych buków i ich korzeni, upajałem się widokiem gęstej ściółki usłanej orzeszkami bukowymi gdzieniegdzie naruszonej przez dziki, przemierzałem bardzo strome stoki, zdobywałem góry aby po chwili kilkadziesiąt metrów niżej przeskoczyć w wąwozie równie dziewicze dla mnie wyścielone głazami i kamieniami strumienie. Zachwycałem się kwiecistymi dywanami przebiśniegów, które miejscami tworzą niesamowite kompozycje (dotychczas znałem je tylko z przydomowych ogródków). Jeśli chodzi o grzyby to nie było już tak słodko, co prawda zaobserwowałem liczne stanowiska wrośniaków, rozszczepki, kisielnicy kędzierzawej, pod samotną brzózką odnalazłem żagiew zimową, jednakże zabrakło mi widoku czerwieni czarek:- ( i już teraz rozumiem, że jest ona dla wielu z Was obiektem westchnień do obrazków i zdjęć. Tymczasem zauroczony żegnam się z Wami i do usłyszenia (jeśli czas pozwoli być może jeszcze z potężnych pomorskich buków). Pozdrawiam wszystkich ze szczególna dedykacją dla "Grzybowego Kapelusza" (i Kapeluszynki), dla których właśnie niniejszy las jest scenerią kanału YT.
szerzej:
Cześć Wszystkim
Postanowiłam pozbierać śmieci na moich ulubionych ścieżkach w lesie – to na początek. Hasło projektu to: „Zgnieć śmieć i podaj dalej...” Podaj do worka i dalej do kosza. Kilka lat chodzę po lesie i widzę, że Matce Naturze kilka lat zajmuje przykrycie odpadów liśćmi i mchem. Chodzę wypatruję grzybów i myślę: „o to ta sama butelka która leży już tutaj dwa lata”, albo: „o znowu Ktoś zostawił ślady swojej bytności”. Najczęściej to puszki po piwie, butelki po „małpkach”, butelki po napojach, chusteczki higieniczne. Wiem, że czasami trudno zabrać odpady do domu – jest na to sposób – wystarczy znieść śmieć, odchylić mech i po „kłopocie”, a wtedy nie jutro, a za 300 lat ktoś powie: „nasi tu byli”.
Zaczęłam zbierać śmieci w lesie koło Gościszewa. Mam nadzieję, że przyłączycie się i za jakiś czas nie będzie w lesie śmieci. Nie porywajcie się z motyką na słońce – zaczynajcie od miejsc gdzie jest umiarkowana ilość odpadów – wtedy szybko widać efekt. Na bardzo zabrudzone miejsca może umówimy się razem ? Pamiętajcie, żeby worek zabrać do miasta. Na zdjęciu chcę Wam pokazać moje zbiory i miejsce gdzie już byłam. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie/Renata