(0/h) No i nadszedł ten dzień. Totalne zero. Wybrałam się do lasu z nadzieją, źe ostatnie opady spowodowały jakieś grzybowe poruszenie. Okazało się, że deszcz tylko smoczył ściółkę. Sprawdzałam w kilku miejscach i wszędzie tak samo, mokro tylko na powierzchni, poniżej 1 cm w głąb sahara. A co za tym idzie brak jakichkolwiek jadalnych grzybów. Spotkałam kilka trujaków, rodzinkę wyschniętych goryczaków i dwa młode plus jeden przerośnięty gołąbek. Nawet jeżyny niedojrzały. Smutne podsumowanie jest takie, że trzeba kilku deszczowych dni na co się na razie nie zapowiada 😭
(2/h) Myślałam że będzie sucho a okazało się że nie ma tragedii. Co z tego skoro grzybów brak. Radę dają tylko podgrzybki a i te występują sporadycznie. Nic młodego, jędrnych i śliczniutkich znaleźliśmy zaledwie sześć, reszta z lekko podsuszonym mchem lub spleśniała. Korzyść taka, że mało robaczywych. Inaczej byłoby 0 na godzinę. Ciekawe jest to, że w kilku miejscach znaleźliśmy wielodzietne rodzimy goryczaków, nawet po kilkanaście sztuk w obrębie dwóch metrów. Poza tym 6 ceglaków w różnym stadium rozwoju, ale ich nie zbieraliśmy. Wychodzą przeróżne młode trujaki i gołąbki. Prawe tylko w postaci
(2/h) Afrykańskie upały dają się we znaki wszystkim. Grzyby schną na potęgę… nawet robaczki nie zdążyły ich dopaść. Zdjęcia oddają obecną leśną sytuację… chyba wyciągnę koszyk do święconki (za radą Tazoka :) pozdrawiam
... szerzej o tym grzybobraniu ...
W drodze do jednego z banków z córką przez park, a tu grupkami, spokojnie, nie niepokojone przez nikogo rosną sobie zajączki... Nie taki początek tego sezonu sobie wymarzyłem, ale dobre i to :) A swoją drogą ciekawe, czy na naszych nizinach będzie w tym roku jakikolwiek sezon...:/