(150/h) Przestało padać więc krótki wyskok za wał wiślany. I zgodnie z oczekiwaniem masa płomiennicy zimowej czy też zimówki. Sztuk faktycznie było znacznie więcej (zbierałem niecałą godzinę), oczywiście dokładnie nie liczyłem. Polecam zbieranie i marynowanie tego smacznego i dość pospolitego grzyba, zwłaszcza że przez najbliższe miesiące konkurencja będzie niewielka. Jako dodatek 20 sztuk uszaka bzowego. Jedyny problem to straszliwe błoto w zrytym przez dziki łęgu.
(20/h) Tak naprawdę to w ogóle nie zamierzałem dziś zbierać grzybów. Nie planowałem nawet spaceru po lesie, ale niestety iść do lasu musiałem. Żeby to chociaż był jeszcze las. Po prostu trochę krzaków przy drodze jakie się często spotyka między kolejnymi wioskami. Stoję już więc tym "lesie" i patrzę.... maślak. Jeden, drugi, trzeci..... Obszedłem więc jeszcze kilka okolicznych sosenek i widzę że jest ich jeszcze kilka. I tak w dziesięć minut znalazłem ich dwadzieścia. Znalazłbym ich jeszcze pewnie więcej gdyby nie nawoływania od strony drogi ".... gdzie jesteś. Wracaj do samochodu" itp. W sumie rodzina miała rację, bo kto to widział żeby chodzić po lesie i zbierać grzyby w garniturze, płaszczu i butach wizytowych.
(21/h) Zachęcony piątkowym grzybobraniem kiedy to znalazłem 30 maślaków, dziś ponownie udało mi się wygospodarować odrobinę czasu aby ponownie zobaczyć co w lesie słychać. I tak po pracy podjechałem do pobliskiego lasu, mimo że już późno i zegar pokazuje 15:30 a słoneczko ledwo co nad horyzontem. Jednak w tych ostatnich chwilach dnia udało mi się znaleźć "nowy" gatunek grzyba, który na własny użytek nazwałem "maślakiem mrożonym" w liczbie 21 sztuk (w pół godziny) a to dlatego że temperatura oscylowała około zera a przy gruncie była już na minusie co dało się nawet usłyszeć podczas chodzenia kiedy dziwnie szeleściła zmrożona trawa a i tym samym grzyby też były zamarznięte. Grzybobranie trwało krótko bo już o 16:00 zrobiło się tak że praktycznie nic nie było widać a grzyby kompletnie upodobniły się do licznych liści w tym samym kolorze. Z lasu wygnała mnie jeszcze inna okoliczność. A mianowicie niezliczone nowe ślady żerowania dzików z którymi raczej wolałbym się nie spotkać.
(10/h) Spacer po Lesie Kabackim. Las mieszany, stary, rezerwat. Pieczarka leśna, czubajki, jakieś gołąbki i czernidłak błyszczący. Jeszcze nigdy (a mieszkam na Kabatach od ponad 15 lat) nie spotkałem grzybów w tym lesie o tej porze. Sporo maślanki ceglastej i jakichś innych, niezidentyfikowanych. Alfa napisał o dzikach ryjących ściółkę w lesie i, że się ich obawia. Ja i żona chodzimy po Lesie Kabackim, który jest totalnie zryty przez dziki. Wiele razy je napotkaliśmy. Zawsze uciekały, poza jednym przypadkiem, kiedy młody osobnik, merdając ogonkiem, starał się "załapać" na jakiś poczęstunek. Rowerzysta, który znienacka się pojawił, spłoszył świnkę. Wierszyk o dzikim i złym dziku mocno zaszkodził reputacji tych sympatycznych zwierząt. Nad Bałtykiem często spotyka się dziki z małymi, żebrające od turystów. Ja raczej obawiałbym się jelenia czy łosia a nawet zwykłej krowy, niż dzika.
(16/h) Dwie miejscówki, parokilometrowa pentelka po ulubionych krzaczkach na obrzeżu lasu. Ludzi brak, ptaszek gwizdaczek hałasuje. Największym zaskoczeniem były młodziutkie kanie, młode kurki. podgrzybki tylko duże i b. duże (parę zostało w lesie) dwa młode krawce, jeden zdrowy prawdziwek. Maślaczki zostały usmażone zcebulką... wystraszylam dwie sarenki... Jagodziska i babka mają jasny, aż świecący seledinowy kolor młodych pędów. Jeszcze nie raz bedę w tym roku w lesie. Tłem pod grzybami na zdjęciu jest szal, zgubiłam go w lesie przeszło miesiąc temu... Mój samochód mocno zaniemógł i grzyby oglądałam tylko na forum, a dziś znowu byłam w lesie. Szal zaczepił się o gałązkę, odnnalazłam go tam gdzie go zgubiłam...
(30/h) Zajrzałem na portal Grzyby. pl i ku mojemu zdziwieniu stwierdziłem że w lasach są jeszcze grzyby! Postanowiłem to sprawdzić i pojechałem do pobliskiego młodnika sosnowego ocenić sprawę na miejscu. I jak się okazało, to co donoszą w informacjach o wynikach grzybobrania to szczera prawda!!! Jednak to już nie to samo co we wrześniu czy październiku, kiedy zbierałem po 100 czy nawet 200 grzybów /h. Jednak podczas godzinnego grzybobrania znalazłem ponad trzydzieści maślaków, nie licząc tych z "mięsem" które zostawiłem w lesie. I tym sposobem jutro na obiad będę miał zupę grzybową ze świeżych grzybów.