(0/h) Las mieszany z przewagą świerka. Półtoragodzinny spacer. Po Kasawerym kilka potężnych świerków zwalonych w poprzek drogi. Z jadalnych nic, a z niejadalnych piękne huby różnego rodzaju, sporo żagwi, maślanki wiązkowej, nawet młodych kępek. Pogoda przepiękna, słońce, trochę chmur średniego piętra, temperatura powyżej 10 stopni. Jutro znów idę w las, dam znać. Pozdrawiam leśne ludki i nadal wesołych!
(0/h) Spokojnych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia. Grzybów dorodnych i w wielkiej liczbie, a tym co zainteresowani, grzybów niezwykłych, w liczbie dowolnej. Raju grzybiarskiego, jakiego odpowiednikiem jest Fiddlers Green żeglarzy. Mam nadzieję, że się wszyscy tam spotkamy. Tylko wezmę swój sztormiak i sweter.... Albo raczej swój nożyk i koszyk. Weselmy się w te Święta. Kolacja wydana. Jutro do lasu, hurrrrra! Pozdrawiam leśne ludki.
(0/h) Półtoragodzinny, tradycyjny Mikołajkowy spacer po pobliskim lesie. Pogoda piękna, choc wietrzna, ale w lesie, prócz połamanych drzew i gałęzi, w miarę spokojnie. Kilka centymetrów śniegu nie pozwalało szukać grzybów na ziemi, z resztą chyba ich nie ma. Za to na drzewach kilka ładnych hubowatych. Spacer piękny. Pozdrawiam leśne ludki.
(3/h) I grzybki poszły spać z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku po niezłym tegorocznym sezonie. Jedynie parę zdrowych maślaków wyszło jeszcze na spacer. Ale muszę leśniczemu z Pszczółek wbić szpilkę w pewną część ciała. Śmieci, śmieci i jeszcze raz śmieci w podległym rewirze. Zebraliśmy dwa duże worki puszek i butelek różnego sortu, pozostało wielokrotnie więcej w lesie, już nie mieliśmy w co zbierać a oprócz tego trochę toto waży a chodziliśmy pieszo. I nie mówię nawet o dzikich wysypiskach, chociażby to t pobliżu Patoków, a o pojedyńczych śmieciach przy drogach leśnych którymi z pewnością pracownicy leśni codziennie jeżdżą samochodami lub reaktorami. Wiele z tych odpadów widać, że leżą latami ale to widocznie ludziom, którzy odpowiadają za las nie przeszkadza. Widocznie łatwiej las wycinać niż o niego dbać. Wstyd. A Nadleśnictwo z Bełchatowa pewnie udaje, że tego nie widzi.
(1/h) Niestety, nie byłam dziś w lesie. Dzis zaległe Andrzejki, czyli obiad u ojca, ale skoro nie musiałam gotować, przeszukałam dokładnie działkę swoja i znalazłam 5 stanowisk czernidłaka błyszczącego, który upodobał sobie mój kwietnik wysypany korą sosnową i 1 gąsówkę fioletową, która urosła przy tujce. Nie zebrałam żadnego. Jestem zagrzybiona całkowicie, chyba nie skusilibyście mnie nawet zielonką pieczoną na blaszce (no może?) Pozdrawiam leśne ludki! (Jakoś mi umknęło. O co chodzi Mariannie z Małopolski?) [admin - bo był wpis jakiegoś gnoma-trola internetowego mający na celu wzburzenie i zamieszanie; najlepiej na takie rzeczy nie reagowac (tzn. ja reaguję usuwając) i już]
(10/h) Deszcz ustał koło 14 więc wyskoczyłam na godzinę do lasu. Las mieszany, świerk z domieszką sosny, buka i dębu. Z jadalnych tylko pieprznik trąbkowy w ilościach skromniejszych niż przed tygodniem. Nie zbierałam, mam juz dość. Z niejadalnych sporo żagwi zimowej, czernidłaków i innych blaszkowców bliżej mi nieznanych i znanych z widzenia. W lesie zimno jak diabli, mokro i ponuro, chociaż cisza i spokój jak nigdzie. Na koniec spaceru zostałam "zaatakowana" przez tereirkę w majtkach, która obszczekała mnie i poleciała do właściciela. Mój las poraniony prze wycinkę. Pozdrawiam leśne ludki.
(10/h) Tak w ogóle to grzybki powinny już spać snem sprawiedliwego, ale Matka Natura wcale nie chce się trzymać kurczowo kalendarza, ważniejsze najwyraźniej są jej widzimisia, niż zadekretowany przez ludzi porządek. Dlatego, miast sugerować się ogólnie przyjętymi zwyczajami, dobrze jest samemu sprawdzać, co w lesie piszczy. Tak mnie właśnie naszło we wtorek, pojechałem odwiedzić późnojesienne miejscówki, choć w zasadzie bardziej chodziło o to piszczenie. No i rzeczywiście, zrobiłem sobie głównie śliczny spacerek po lesie swędowskim, grzybowo nie było specjalnie atrakcyjnie, znalazłem tylko trzech podgrzybkowych weteranów wojny o przeżycie w – trudnych już dla grzybni – przedzimowych warunkach. Nie ruszałem, bo choć pięknie wyglądały, prawdopodobieństwo zasiedlenia graniczyło z pewnością. Niech sobie się w spokoju rozpadną – taki mój wkład w ekosystem i przyszłoroczne zbiory. Za to wczoraj, w drodze na działkę, zatrzymałem się we wzorcowym sosnowym lasku i ku niepomiernemu zdziwieniu w czterdzieści minut wydłubałem kilkanaście podgrzybków i kilka maślaków różnego rodzaju. W większości świeżych, w połowie zdrowych. Sądząc jednak ze śladów, gdzieś na początku tygodnia ktoś się ładnie nałykał, ja raczej dozbierałem pozostałości po miniwysypie. Co wyraźnie pokazuje, że choć późnojesienni zbieracze uchodzą za rzadkich i wybitnych maniaków, zawsze znajdzie się jakaś pokrewna dusza, uprawiająca podobną konkurencję. Na działce, w zapadającym zmroku dorzuciłem jeszcze dwa podgrzybki, z czego jeden naprawdę młodziak, jakby mu się miesiące pomyliły. A rano – niestety – biało, jakby dla podkreślenia, że każdą chwilę grzybobrania późną jesienią trzeba łapać i delektować się nią, bo nie znasz dnia, ni godziny... A może to tylko chwilowe i jeszcze coś się da w tym roku? Zobaczymy. Pozdrowienia dla współuzależnionych.
(30/h) dzis z zonka krysia zakonczylismy sezon prawdziwkami w ilosci 4 szt podgrzybkami robaczywe oraz spora ilosc maslaczkow ale zdrowe i sporo pecłonek. pozdrawiamy brac grzybowa i do przyszłego roku.
(5/h) No i nie wytrzymałem. Roboty w domu huk, mżawka, zimno a my na spacerze w lesie 60 km od domu. Głupota? Chyba jednak nie. To tylko natura ciągnie wilka do lasu dla relaksu i odchamienia. A grzybki? Trochę maślaków i podgrzybków. Ale to najmniej ważne.
(0/h) Brak grzybków, ogłaszam całkowite zamknięcie sezonu grzybobrania, do następnego roku-pozdrowienia dla wszystkich kochających spacery z koszyczkiem po lesie.
(10/h) Las mieszany świerkowo-sosnowo-dębowy. Koleżanka zapragnęła zobaczyć jak się zbiera pieprzniki trąbkowe, więc choć już sobie obiecałam, że nie będę zbierać grzybów w tym sezonie, nie mogłam odmówić. Na szcęście nie musiałam ich przerabiać. Oprócz około 3 l pipeprznika znalazłśmy 2 podgrzybki złotopore, kilka dorodnych opieniek żółtych, nie pierwszej młodości, ale nie całkiem skapcaniałych, jedną czubajkę czerwieniejącą. Poza tym kilka pięknych, niestety zaczerwionych, owocników boczniaka ostrygowatego. I do tego napatrzyłam się na liczne żagwie, dzwonkówki, huby, kilka gołąbków i wiele innych, których nazwać nie umiem. Robiłam trochę zdjęć, nie wszystkie wyszły, bo niebo szczelnie przykryte stratusem a las gęsty, ale w porównaniu z dzisiejszym, pod znakiem zimowego wiatru z północy, wczorajszy dzień był cieplutko-jesienny. Z prognoz wynika, że po kilku dniach zimnych, znów wróci jesienna aura, to może uda się jeszcze wyskoczyć w las. Pozdrawiam leśne ludki.
(15/h) Będąc w drodze powrotnej z W-wy do łodzi zatrzymalem sie ok 4 km od zjazdu w kierunku Łowicza miejscowość Wrzecz jak pamietam na rutynowy spacerek po lesie. Ku mojemu zaskoczeniu zebralem ok15 różnej wielkości podgrzybków w 80 % zdrowych. W czwartek ruszam po więcej. Myślałem że to już definitywny koniec ale dam sobie jeszcze szansę. Pozdrawiam Łukasza z kaktusowa
(10/h) Tydzień temu oficjalnie zakończyłem sezon kilkunastoma maślakami, pięcioma podgrzybkami i jednym prawdziwkiem. Dziś jednak wybrałem się na tzw. "nadprogramowy zbiór" i... znalazłem 10 maślaków oraz i tutaj zaskoczenie - kilkanaście świeżych, pięknych kurek. Ani śladu podgrzybków i żadnej zielonki (gąski zielonej). Zobaczę jeszcze w piątek. Jakoś ten sezon nie chce się kończyć :)