(10/h) Bitwy z Matką Naturą ciąg dalszy. Dokładniej rzecz biorąc z absolutnie nieudanymi dziećmi tejże matki - żyjątkami, które koniecznie muszą osiedlać się w "moich" grzybach. Jak długo żyję nie pamiętam, żeby o tej porze roku grzyby były tak zaczerwione. Skoro się kurza twarz nie poddaję, do lasu chodzę, to chyba mi się jakaś nagroda należy, nie? Matko Naturo?! Dzisiaj znowu chłopskie laski - sosna na podłożu piaszczystym. Chłodno. podgrzybki trafiały się (i to określenie jest właściwe) o dziwo, raczej nie we mchu, tylko w igliwiu. Poza jednym, zdecydowanie świeżutkim reszta - kilkudniowa. W zdecydowanej większości zasiedlona. Wygląda na to, że dozbierałem efekty ocieplenia sprzed kilku dni i była to prawdopodobnie ostatnia aktywność grzybni zmęczonej już sezonem. Poza tym w lesie ciągle jeszcze spore ilości różnych tam krowiaków, mleczajów i gołąbków. Odporne toto na mróz i suszę (bo w laskach znowu jest raczej sucho). Parę ogromnych maślaków - stan pierwszego napotkanego (prawie, że sam chodził) spowodował, że po następne już się nie schylałem. Jeszcze jakieś gąski, ale tych nie ruszam - jednak jakoś smakowo mi nie podchodzą. Spacer przecudny, spokój nieziemski, grzyby śliczne (przecież nie mają na kapeluszach wypisane, że robaczywe) - mimo, że suszarka niewiele będzie miała do roboty, satysfakcja pełna. Uda się jeszcze raz? Zobaczymy. Pozdrowienia dla grzybomaniaków.
(5/h) To już pożegnanie z grzybami w tym roku. Kilka podgrzybków, maślaków, gąsek. Ale pożegnanie z grzybkami to nie pożegnanie z lasem - pozostają relaksujące i dotleniające organizm jesienno-zimowe spacery po śpiącym lesie.
(2/h) Żeby nie było, że tylko sprostowanie, to znalazłam 2 czernidłaki u siebie na trawniku. (foty dałam na forum) A sprostowanie następujące. Mimo starczej sklerozy, odróżniam jeszcze jodłę od świerka, i złotopore, jak i borowika, znalazłam w świerkach, nie jodłach, co bredząc napisałam w doniesieniu. Skleroza, Alzheimer, szok tlenowy? A napotkane grzyby to jednak pięknorogi, nie wiem czemu kojarzą mi się z koralowcami, które tylko znam z obrazków. Sprawdziłam w atlasie Admina, który przez delikatność chyba nie wytknął mi bredzenia w doniesieniu. Dziękuję. Pozdrawiam leśne ludki.
(10/h) Las mieszany, świerkowo-bukowy z domieszką sosny i dębu. Dwugodzinny spacer przy zimnej ale ładnej pogodzie, w ciszy przerywanej tylko przez odgłosy ptaków. Na początku jeden gigantyczny borowik, ale cały zjedzony przez robaki. Potem sporo pieprzników trąbkowych (zajęly po obróbce trzylitrowy garnek) potem kilkanaście podgrzybków złotoporych, co było kompletnym zaskoczeniem. Rosły w gęstwinie świerkowej, w osłoniętym miejscu, tylko w tym jednym. Niestety po selekcji do wzięcia nadawało się 8, ale za to jędrnych grubasków. A widok polanki wśród jodeł porośniętej grzybami jak miesiąc temu był bezcenny. Zdjącia mi nie wyszły, bo było bardzo ciemno (stratus plus gęstwina). Ale udało się na koniec "zdjąć" jednego borowika, napoczętego przez ślimaki, ale i tak pięknego, też pod jodłami, chociaż zdjęcie słabawe. Poza tym spotkałam kilkanaście krowiaków podwiniętych, jednego bladożółtego gołąbka, kępę maślanki wiązkowej (chyba), sporo białawych drobnych blaszkowców, 2 takie co wyglądają jak koralowce, nigdy nie pamiętam jak się nazywają (pięknoróg?) i kilka wełnianek. Las się nie poddaje, a kto wie, co będzie jeśli się temperatura utrzyma na plusie. Już sobie obiecałam, że od jutra nie biore koszyka, tylko worki na smieci, do lasu, bo już mi się nie chce przerabiać grzybów. No chyba, że borowika znajdę! Pozdrawiam leśne ludki. [admin - to kralowcowate to soplówka najpewniej bukowa albo jodłowa zależy na czym rosła]
(2/h) Nie wiem skąd ludzie przynoszą świeże podgrzybki do sprzedania -było sporo na rynku w Piotrkowie-ja znalazłam 2 podgrzybki, do siego roku-pozdrawiam sympatyków grzybobrania.
(80/h) W młodnikach mnóstwo maślaków, dlatego szybko stamtąd uciekłem bo kto by to obierał. Zabrałem tylko te większe, bo tych wielkośći paznokcia było mnóstwo. Na dużym lesie ok 25 podgrzybków różnej wielkości, z przewagą młodych i 5 zajączków.
(10/h) Dzisiaj namówiłem Szanowną na spacer po lesie, co jest wyczynem, bo Ona stosunek do tej czynności ma wysoce negatywny, twierdząc, że to rozrywka niegodna dorosłych ludzi, a do tego nuda i gryzące robaki. Dziarsko skłamałem, że gdzie tam, w listopadzie? (co jest nieprawdą, nawet komary się obudziły) i pojechaliśmy. Grzybowo - no, cóż raczej klęska. Grzybów mało. Jednak stan znalezionych, oraz pozostawione ślady niedwuznacznie wskazywały na to, że gdzieś około wtorku-środy ktoś się na moich miejscówkach obłowił. Po drodze spotkane dwie pary w różnym wieku, też bez sukcesów. Zmiana lasu - oczywiście w dalszym ciągu sosnowy - i znacznie lepiej. Kilkanaście podgrzybków, ślicznych co prawda - ale co z tego? Chyba jest za ciepło, wokół niemal każdego znalezionego owocnika trwa ożywiony ruch latającego robactwa i efekty są zatrważające, w zasadzie uratowałem w całości jednego, słownie jednego podgrzybka. Reszta w kawałeczkach, które uratowały się przed infekcją. Kiedy znalazłem kawałek lasu, gdzie grzyby występowały troszkę bardziej masowo, Szanownej się znudziło i po solidnej porcji marudzenia zostałem odwołany do pojazdu. Te kobiety... A do tego w nagrodę musiałem po grzybach udać się na zakupy. Trudno, coś za coś, z moim Szczęściem jesteśmy zatem na remisie. A tych dwóch godzinek w lesie i tak mi nikt nie odbierze. To ci była frajda! Zobaczymy, jak sytuacja rozwinie się w przyszłym tygodniu, bo o kapitulacji nie ma mowy. Pozdrowienia dla reszty maniaków.
(45/h) Dwa stare podgrzybki i ładne maślaczki. Maślaki znalazłem na łące przy sosnowym zagajniku. Co ciekawe w samym zagajniku maślaczków było bardzo mało. Pozdrowienia dla wytrwałych grzybiarzy.
(20/h) Miałem do lasu jechać w łykend, ale była do załatwienia sprawa na działce, w robocie wolne - no to sprawa oczywista. Znacie tak zwane "chłopskie" laski? Najcudowniejsze miejsca pod słońcem, była ziemia uprawna (słaba), opuszczona i zalesiona (celowo), albo porośnięta samosiejkami sosny lub brzozowymi zagajnikami. Po 20 latach jest całkiem porządny las, z poszyciem, które wytworzyło się w międzyczasie. Takie laski dzisiaj zwiedzałem. Najpierw ten za działką. Na początku długo nic, tylko wodnichy, jakieś lejkowce, potem... no co, przecież po nie pojechałem. podgrzybki. Rosły sobie w jednym końcu, zakopane w igliwiu. Wydłubałem z 10 sztuk, ślicznych, młodych, grubonogich. Niestety, walki z robakami ciąg dalszy, połowa zainfekowanych. Łaziłbym dalej, ale sąsiad - aborygen się napatoczył. Wiem, że zbiera dobrze, więc nie było sensu chodzić jego śladami. Dowiedziałem się tylko, że wczoraj ludzie zbierali, nawet deszcz im nie przeszkadzał. Nawiasem mówiąc aborygeni chyba nie czytują internetowych doniesień i swoje wiedzą. Nie ma grzybów? Coś podobnego... Chciałbym mieć kamerę zainstalowaną przed chałupą takiego jednego Ryśka, mógłbym jeździć w ciemno i również olać grzybowe portale. Rysiek wychodzi z wiaderkiem - można się urywać z roboty i na pewniaka lecieć w las. Nawiasem mówiąc rano spotkałem jeszcze dwóch miejscowych amatorów grzybowych spacerów, od południa już nikogo. Wk.. urzony wielce przelazłem na drugą stronę drogi, gdzie jest bardzo przeze mnie lubiany sosnowy lasek z gatunku fikuśnych. Fikuśny, bo trzyma grzyby dla mnie. Przejście go standardowym grzybiarskim krokiem prowadzi do jednego wniosku - pustynia. Nic bardziej błędnego. Każda wysepka mchu, każda kupa, a nawet kupeczka gałęzi, czy nawet igliwia może skrywać skarby. Mam to obcykane, więc po dostosowaniu tempa wykosiłem następnych kilkanaście podgrzybków. Od rudobrązowych po czarne. Potem były jeszcze inne miejscówki - nie za bogato, ale jak na tę porę roku radośnie, duży las - gdzie zgodnie z oczekiwaniami znalazłem tylko nieliczne stare kapcie, rozmoczone przez deszcz i w większości robaczywe i parę młodniczków, gdzie zbiory wzbogaciły się o kilka zdrowiutkich maślaków i parę gąsek. Cuuudo! Grzyby są. Nieliczne i nie wszędzie. I dużo robaczywych. Tradycyjnie - dorosła sosna, mech i igliwie (bez drzew liściastych, a raczej tego, co z nich pospadało) - masz podgrzybka jak w banku. Wiadereczko się uzbierało. Zobaczymy, jak będzie dalej. Dzisiaj było faaaajnie. Całkiem ciepło. Aż się komary pobudziły!
(90/h) Witajcie :) w Spale wytropiłam mnóstwo maślaków, trochę podgrzybków oraz prawdziwków. Z takich łowów wyprosił mnie deszcz, szybko byłam mokra jak szczur i niechętnie wracałam do domu.
(5/h) Zatrzymałem się w drodze z Warszawy w lesie koło Łowicza bardziej z ciekawości niż chęci zbierani i ku mojemu miłemu zdziwieniu w przeciągu 15 min znalazłem dużego podgrzybka zdrowegoo!! oraz cztery mlode małe łebki jego pobratyńców. Gdyby nie sfora bezpańskich psów które kręciły sie koło samochodu mój spacer trwałby dalej. Pozdrawiam