Po nocnej nawałnicy pięknie rano zaświeciło słońce. Przejeżdżałam niedaleko Brzezin, więc nie oparłam się pokusie sprawdzenia, co przetrwało ostatni, solidny przymrozek. Jest nieźle, sporo grzybów w przyzwoitej formie, zwłaszcza te z wysokich traw i głębokiego mchu. Na suszenie może nie za bardzo, ale do bezpośredniego spożycia w porządku. Finalnie zabranych: 91
podgrzybków, 14
gąsek niekształtnych, 4
maślaki zwykłe, 4
kurki i znaleziony już na końcu, zmarznięty ale nie przemrożony piękny, młody prawdziweczek 😄Tym samym pobiłam swój rekord, nigdy jeszcze nie znalazłam tak późno
prawdziwka.
Był jeszcze malutki
krasnoborowik ceglastopory, niestety bardzo przemrożony. Wciąż rosną
maślaki sitarze i pstre, te ostatnie jednak nasiąknięte wodą jak gąbka. I ciągle jeszcze klują się
muchomory czerwone.
Tym razem definitywny koniec zbierania grzybów rurkowych, pora na sezon zimowy 😊