Młode i bardzo młode czarne łebki i trzy kanie. Las sosnowy z grubym mchem i trawami. Mech jest wilgotny i zapowiadają się dobre warunki na dalsze zbiory, bo w prognozach widać deszcz i brak przymrozków.
W tegorocznym dziwnym sezonie grzyby są nieprzewidywalne. W miejscach, w których zwykle zbierało się najwięcej, teraz jest pusto lub prawie pusto. Praktycznie nie zdarzają się skupiska kilku czy kilkunastu sztuk. Dzisiejszy rekord to cztery podgrzybki blisko siebie. Wygląda na to, że na "tu sobie ukucnę i nazbieram pół koszyka" trzeba będzie poczekać do przyszłego roku. I oby nie dłużej! :)