Dziś od rana padał deszcz. Planowaliśmy wypad do lasu dopiero jak przestanie lać. Nic z tego, Demon nie dał za wygraną, od rana był naszym cieniem. Dobra, w końcu z cukru nie jesteśmy, choć na godzinę trzeba się przewietrzyć. Wytrzymaliśmy w lesie niespełna dwie godziny. Na koniec nawet Demon zasuwał przodem do auta bo miał dość tego deszczu. Pięknie wytrzepał się w Dany aucie...;) A w koszykach prawie jak wczoraj, tylko miejsce rydzów zajęły dwa borowiki ceglastopore. Na głównym okaz dnia...;)