Dzisiaj słabiutko. Pełni nadziei pojechaliśmy znów w to samo miejsce i grzybków trujących nawet maławo. Cudem jeden ładny mały borowik, 4 starsze podgrzybki, ale bez lokatorów, 4 maślaki sitarze i chyba 4 goryczaki (takie różowe od dołu) to dla pewności w domu odrzuciliśmy. Mityczny Kozak nadal nieosiągalny:D Ale kiedyś go znajdę. Grunt, że dwie małe tacki suszą się na suszarce, a w domu pachnie lasem. Mimo wszystko miły wypad :)