las mieszany (osika, dąb, brzoza, świerk):
-
koźlarz czerwony 37 szt.,
-
koźlarz topolowy 6 szt.,
-
borowik szlachetny 13 szt.,
-
kurki 4 szt.
Witajcie. Więc to było tak. Wczoraj wieczorem jak wróciłem z pracy, czekała na mnie niespodzianka, na stole leżał piękny wyrośnięty czerwony znaleziony z roweru przez seniora rodu. A że w soboty z reguły zaczynam od prac działkowych i ogrodowych a jak starcza czasu to z wieczora do lasa, tak tym razem zrobiłem całkiem na odwrót. Skoro świt, jak tylko Nishimura zgasła w blasku wschodzącego słoneczka, na skraju lasu powitały mnie 2 czerwone, za kilka kroków kolejne 2 i jeszcze kolejne 5. Wiedziałem już, że to będzie właśnie ten dzień, w którym czerwone pokażą na co je stać, aczkolwiek jeszcze nie wiedziałem w jakiej skali. A skala okazała się nadzwyczaj niewiarygodna jak na taką suszę. Susza aż, bida piszczy, a czerwone zagrały jej na nosie, a mi zagrały pięknego marsza. Taki to był marsz, że w jednej z miejscówek, na jednej z dróżek, na długości 5 m, zatańczyło czterech
kozaków czerwonych, pięciu
kozaków topolowych i dwa prawe. Oj żeby nie ta susza, byłoby na czerwone nie tylko w koszu ale i na mapce z grzybogodzinami. A w ogrodzie też dałem rady malinkom, jeżynkom, pomidorkom, ogóreczkom itd, tylko dla odmiany po południu. No i mam teraz wielki dylemat, gdzie uderzyć jutrzejszego ranka, może kometa wskaże mi drogę? Pozdrawiam.