Tyle miłych życzeń na portalu więc i ja dołączam się do nich. A teraz mokre fakty: las, nie, raczej chaszcze liściaste przy torach. Zbiór Wigilijny - 3/4 koszyka
boczniaków ze zdjęcia. Nie dlatego, że "co tam będę w domu siedział". Po prostu wkurzyłem się, bo w sklepach brak nawet śladu ryby, więc poszedłem na grzyby. Na kolację były świeże grzyby ala karp. Najpierw oczywiście grzybowa, potem pierogi z grzybami i grzyby z kapustą. Jedni mają magiczne buki, inni magicznego białego wywąchiwacza grzybów, to i ja mam magiczny pieniek. A teraz spokojnie trawiąc podsumowuję sezon:
W styczniu zacząłem od hałdy
boczniaków. Potem były niezliczone ilości gatunków różnych lecz jadalne w ilościach śladowych. Wreszcie wczesną jesienią jak
kanie ruszyły, a za nimi
rydze to koszyczek zapełniał się błyskawicznie i nawet w kieszeniach brakowało miejsca. Błyskawicznie też ten cud się skończył. Dopiero św. Mikołaj poratował mnie
boczniakami w ilościach zwalających z nóg ciężarem pełnego koszyczka. Zostawiłem kilka na pieńku i dlatego w Wigilję ruszyłem na pewniaka po świeże grzyby zamiast ryby... Są tacy co narzekają, że sezon był kiepski. A ja cieszę się, że cały rok, za każdym wypadem oglądałem różne cida natury. Widziałem jak uschnięte na kość
ucho bzowe zmartwychstaje po deszczu, jak zamrożony na smierć
boczniak zaczyna reinkarnować i rozrastać się po rozmrożeniu. Widziałem jak
kania otwiera kapelusz w mojej lodówce. Świat grzybów jest piękny. Teraz pozostaje mi czekać na nowy sezon 2022, który rozpocznę planowo 1 stycznia, bo mam przecież "mój pieniek". Jeśli miałbym o czymś marzyć to tylko żeby móc znowu się zalogować na najsympatyczniejszym polskim portalu wśród najsympatyczniejszych grzyboświrków. Darz grzyb i do... następnego raportu.