I udało się wyrwać. W lesie późno, bo ok 11:30. Pogoda listopadowa, ponuro, pochmurno, mrząco i wreszcie padająco. Ale nic to, buszing trwał, aż tu nagle w środku grzybobrania zrobiło się ciemnawo 🤔. A zegarek dopiero 15:50 wskazywał🙄. Bieżąc do samochodu znalazłam pierwszą swoją piestrzycę kędzierzawą ( proszę potwierdźcie). Zatem do kosza trafiły: pieprznik jadalny, pieprznik trąbkowy, kolczak rudawy, gąsówka fioletowawa, lakówka ametystowa, czubajka kania, podgrzybek zajączek, opieńka ciemna, gąska niekształtna i dwa dorodne, zdrowe rydze 💪. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.