Podsumowanie sezonu grzybowego 2020 z covidową zarazą w tle...
Jakbym chciała napisać w jednym zdaniu to bazyliowy constans non stop😉Sezon długi, równy i bez pustych przebiegów. Z małym plusem w sierpniu i wrześniu, kiedy
kozaków czerwonych,
ceglasi i
prawdziwków rosło więcej. Październik i listopad, to oczekiwanie na jesienny pojaw
prawdziwka, którego nie było. Rosły pojedyńcze ślicznoty, ale bez szału. W 2019 roku stawiałam koszyk na pniu i robiąc kółeczka po 30 minutach mogłam kończyć grzybobranie. W tym roku
borowiki bawiły się w chowanego. Za to moje ulubione
kozaki czerwone pięknie rosły od maja do połowy listopada całymi rodzinkami i świeciły z daleka różnymi odcieniami purpury. Podsumowując, sezon na piątkę z plusem🙂Trochę dziwny i smutny przez pandemię... Szczególnie wiosną jak zamknięto lasy! Na zawsze pozostanie w mojej pamięci przygnębiający obraz rodziny z małymi dziećmi przy biało-czerwonej taśmie na skraju lasu i bojących się mandatu za spacer po nim😕Dziękuję "moim" bukom, dębom i brzozom za wszystkie piękne chwile i przyspieszone bicie serca na widok cudnie rosnących skarbów lasu. A Wam wszystkim bez wyjątku życzę Szczęśliwego Nowego Roku i pełnych koszy w kolejnym sezonie😍😘