Las mieszany z przewagą sosen. Podłoże różne - trawy, mech, igliwie.
podgrzybki, nieliczne
kurki.
Brak doniesień z okolic Wygonu, Brzezin, niejako zmusił mnie, aby własnoocznie przekonać się, co w trawie piszczy. Taka ciekawość grzybiarska bywa upierdliwa dla otoczenia 😂 Zmusiłam moją grzybową koleżankę do popołudniowej wyprawy w te rejony, jako argument podając ładną pogodę i mające nadejść ulewy. Zaopatrzone więc we właściwy sprzęt prawdziwego grzybiarza rozpoczęłyśmy eksplorację wybranego fragmentu lasu. Początek, tuż przy parkingu, obiecujący - kilka ładnych
podgrzybasów na grubych nóżkach, ślady działalności innych zbieraczy. Dalej już tak różowo nie było. Duże fragmenty terenu właściwie bezgrzybne, trochę starych, przerośniętych, podplesniałych
podgrzybków. Grzyby głównie na obrzeżach lasu. Zdarzają się i młodziutkie i bardziej wyrośnięte. Często pojedyncze. Jeśli ma się szczęście (jak to się nam przydarzyło) trafi się taki fragment lasu, gdzie rośnie ich więcej, bądź sypią rodzinkami. Generalnie trzeba trochę jednak pochodzić, marzeniem jest sytuacja sprzed 2 lat, kiedy to stawiało się koszyk i biegało dookoła, dorzucając do niego grzyby. Brak jeszcze
gąsek, nie ma kań ani opieniek, znalazłyśmy trochę
kurek, ale rosną raczej pojedynczo. Trudno podać orientacyjną ilość na godzinę. To, co widać na zdjęciu w dopisku, to efekt zbierania ok. 2,5 godzin.