grzybów mnóstwo, brak
borowików i
podgrzybków, nie o nie jednak chodziło
Jako się rzekło- wyprawa w Beskidy na
rydze. Jak zwykle w tym miejscu męczące pokonywanie wertepów i błota. Efekt jak na zdjęciu, mogło być więcej, ale już fizycznie miałem dość. Wystarczyło na trochę przetworów (marynata, w maśle), a przede wszystkim na klasykę (z patelni, to grzybowa poezja).