Coś trzeba było zrobić z wolnym poniedziałkiem więc decyzja mogła być tylko jedna - jazda na
rydze. Nie to żeby inne grzybki nie były warte zachodu ale
prawdziwki,
koźlarze i inne występują przez większość sezonu a
rydze... eehh. W towarzystwie małżonki wybraliśmy się przeczesać kilka młodników sosnowych. Po weekendzie zostało nam tylko zbierać niedobitki (te najlepiej zakamuflowane) więc wynik trzydziestu kilku sztuk należy uznać za całkiem nienajgorszy.
Oczywiście dzisiaj małżonka również była lepsza w mini konkursie ilościowym. Na moje osiem sztuk znalazła trzy razy więcej.