Miało być dzisiaj rodzinnie, więc wyrwałem rodzinę do lasu, a co tam będziemy w domu siedzieli. Były tylko dwa warunki: żadnego łażenia po krzakach i zbieranie grzybów jako dodatek do spaceru, a nie na odwrót. Inaczej niż wczoraj, tym razem z brzydkiej pogody zrobiła się ładna, więc rodzina nie uciekła z lasu, pierwszy sukces 😜 Na szczęście prawdziwkowy las bukowy był blisko i po drodze, więc wdepnęliśmy na chwilkę, co skończyło się wyszperaniem trzech
prawdziwków, w tym jednego zdrowego. Potem znaleźliśmy jeszcze kilka, parę
maślaków,
podgrzybków i
czubajek. Razem 18 zdrowych grzybków.
No i to chwilowo koniec grzybobrania, bo przecież spacer miał być priorytetem 😟 Taaa... Spacer na prawdę super, rodzina zadowolona, ja też. W drodze powrotnej przeszukaliśmy bardzo pobieżnie tą samą miejscówkę, kolejne
prawdziwki,
podgrzybki i dwa
maślaki pstre. Wnusia odniosła swój pierwszy leśny sukces, ale to w dopisku. Trudno było znaleźć zdrowego
prawdziwka, większość zeżarta masakrycznie.