Wcale nie twierdzę, że na grzyby już w tym roku nie pójdę i koszyk na kołek odwieszam, skąd. Lata doświadczeń nauczyły niektóre tereny z początkiem listopada powoli skreślać, sezon w nich trwa od maja do października. Po prostu się wypstrykały, ot tak - pstryk :). Byście nie posądzali o lenia, na szybko sprawdziłem w kapciach, co tam w trawie i pod sosnami piszczy. Trochę szkoda,
kozaki brzozowe po tygodniu z tęsknoty uschły,
maślaki w większości zarobaczywiały, co udało się wytargać widoczne na tacy. Policzmy razem: 2 xkozak pomarańczowy, 8 x"brzozok", 3 xrydz, 15 xmaślak zwyczajny. Darz Grzyb :)
Hmm, nieco za namową bazylii: ostatni taki weekend, piękna pogoda, zapraszam do lasu albo zgodnie z mottem kolegi Zapaleńca: "co tam będę w domu siedział" ruszyłem z rana (dokładniej o 9.30, więc przesada:p ) 4 litery, lecz nie do lasu a w krzaki, trawę, chaszcza, głóg i młode sosny.
Rydze się marzyły, na marzeniach się skończyło, bo patelnia w połowie pusta, albo w połowie pełna - jak kto woli :). Łącznie 3, z tego 2 młode - jest nadzieja.
Maślaki z ciemnobrązowych zrobiły się jasnobrązowe, a nawet żółtawe - za ciepło, czekają na przymrozki.
Kozaki brzozowe przynajmniej 2 tyle musiałem zostawić, bo termin przydatności do spożycia dochodził do daty granicznej. Jedynie te 2 pomarańczowe łebki ze zdjęcia kilka dni wstecz wyrosły na dorodne rotkapy. Raport był - był :). Ale należy się przygana! Tak to jest, gdy się nie pielęgnuje i nie podlewa, kwiat usycha, grzyb marnieje: (. "Swego nie znacie, cudze chwalicie" itd.
Na marginesie, w związku z Zapaleńcem - pozdrawiam :)) przypomniało mi się, że podczas czesania lasu ze szkła, znalazłem 2 solniczki i pieprzniczkę. To się robi inwazyjne a la
borowik amerykański, w ub. roku w Jęzorze, w tym lasy katowickie, niedługo będą rosły w Dąbrowie i w Gliwicach :)). Pozdrawiam Was z kąpieli :), dziś się w końcu wyśpię za wszystkie czasy (+1 h).