Ja i mój mąż Tomasz to dwa "leśne świrki". Na dworze zero na termometrze, a my do lasu 😊 Ciepło ubrani, w rękawiczkach 😂 grasowaliśmy po lesie 😊 I wcale nie byliśmy odosobnieni w tym szaleństwie. Wcześnie od nas, około siódmej, szukało grzybów dwóch panów ze Śląska 😊 A najdziwniejsze jest to, że przez cały weekend nikt nie szukał grzybów w tym lesie. Ani pociętych grzybków, ani pozostawionych nóżek. Nic a nic. Zbieraliśmy
podgrzybki, głównie duże i średnie. I o dziwo, znaleźliśmy cztery
prawdziwki 😂 Najładniejsze grzybki, na grubych nogach rosły w chaszczach. Chociaż dużo też znaleźliśm
w jagodzinach. Myślałam, że po weekendzie będę zbierać jakieś niedobitki, a tu proszę grzybobranie jak ta lala 😂