Witam pozytywnie zakreconych. Mimo deszczu mimo pluchy i kazdej innej zawieruchy ruszylem w las 😁. Efekt 2 koszyki
rydzów trafiłem jedno miejsce gdzie rosły jeden kolo drugiego kilkadziesiat bylo juz powywalanych przez lobuziarskie dziki 😅😅. Po tym pieknym zbiorze spacerkiem udalem sie w dalsza podroz przemoczony do suchej nitki w kolejna godzinke znalazlem jeszcze 12 prawdzikow wielkosci sredniej plus 42 czerwone i kilkadziesiat
kań niestety do domku wrociła polowa reszta byla tak mokra ze same sie pod swoim ciezarem zalamywaly nie bylo co zbierac ☹☹. W lesie okolo 3.5 h. Jestem happy 😍
P. s pod koniec jak już wracałem do autka trafiłem na pijanych krzykaczy którzy zepsuli mi samą końcówke tego pieknego dnia 😑