Prawdziwki na bezgrzybiu
Po okresie chłodów i bardziej zapowiadanych niż realnych opadów, dzisiejszy wypad poświęcony miał być przede wszystkim podgrzybkom i rydzom. Właściwie już pierwsze kroki w lesie, kazały przypuszczać, że zbiory będą raczej nietęgie i tylko promienie wschodzącego słońca skrzące się wśród oszronionych traw leśnych polanek i coraz liczniejszych wyrębów napawały optymizmem i przeczuciem pięknego spaceru. Ogólny brak grzybów, jeśli nie liczyć prastarych
gołąbków i chyba jeszcze starszych sitek spowodował niewielką modyfikację trasy. Tylko temu szczęśliwemu przypadkowi zawdzięczam "cudowne odnalezienie" trzech wielkich i zdrowych
prawdziwków, które później obnosiłem po całym prawie lesie, próżno szukając dla nich godziwego towarzystwa. Dopiero znacznie później wolne przestrzenie w koszyku wypełniły się drobniejszymi, ale niezbyt licznymi grzybami. W sumie 5
prawdziwków, kilka
rydzów, dwa zaledwie
podgrzybki i dwa koślawe
kozaki, nieco wstydliwie schowane przez Matkę Naturę pod liśćmi, jako wybrakowane?. W Lesie przepięknie i odludnie, a i koszyk pełen pomimo panującego bezgrzybia. Pozdrawiam wszystkich grzybochodźców :)